piątek, 29 listopada 2013

MROCZNE ZAWIŁOŚCI TWÓRCZOŚCI


Ciche rechoty i klapanie w klawiaturę dochodziły z naszych mrocznych pracowni, aż tu nagle..TYK TYK TYK, półprzytomnie rzucone spojrzenie, niefortunnie zahaczyło o zegar...12:00 panika wszechoganiająca
porwała jedną z nas (i standardowo ucierpiała klawiatura po co się pchała pod szklankę?), po krótkiej walce  z opakowaniem chusteczek i szybkiej "mokrej robocie", panika powróciła ze zdwojona siłą.

- Kurczę już dwunasta! A na jutro zamówienie! Wzoru nie mam! Za Późno juz nic nie wymyślę...

  Hmmm no cóż, skoro nie ma wzoru to znaczy, że można wrócić do klapania w klawiaturę i rechotania z drugą połową "konsorcjum zła" vel evv&ann...


////===///===///===///===///===///===////


  A jednak wzór się znalazł, zwłaszcza po tym jak się okazało, że dwunasta prawdziwie wybiła,
lecz w południe (wyjątkowo ciemne, jak na obecną porę roku przystało :]), a na wykonanie zamówienia 
(i klapanie, i picie herbatki, i rechotanie) zostało jeszcze sporo czasu :]




...i jeszcze sie udało karteczkę wykonać specjalnie dla Młodej Pary :D


czwartek, 17 października 2013

Cosie, pająki i jesienne inspiracje kontra wena

Powstają jesienne liście z koralików ;)
                                   
 

Nieuchronnie nadeszła jesień. Liście żółkną i opadają. Bez kurtki już się nie obejdzie. Nadchodzi idealna pogoda by zaszyć się w domowych pieleszach i zatonąć w artystycznym świecie rękodzieła ;)
Dom powoli zmienia się w pracownie, wszędzie materiały, filce i koraliki... multum koralików... a zwłaszcza tych najdrobniejszych. Biurko przygotowane, kubek z gorącą herbatą lub kawą stoi w pobliżu i muzyka! Wszakże ciężko jest tworzyć w ciszy, podgłaśniamy głośniczki, zapuszczamy playlistę i w tak zbudowanym nastroju zaczynamy tworzyć. Co tworzymy? hmm, dobre pytanie :) Czasem pomysł jest już w naszej głowie i po prosu siadamy by go zrealizować ale często pomysł rodzi się na bieżąco a ręce same podpowiadają, czym dziś by się chciały zająć. Brzmi to poniekąd dziwnie. Jednak, od czasu do czasu, człowiek budzi się rano i ma wenę np. na rysowanie, więc podejmuje decyzję -ok, dziś będę rysować!, -ale co?? Zapewne każdy artysta borykał się kiedyś z takim problemem. Ja nazwałabym to taką "pułapką weny". Jest nastrój, są potrzebne materiały, dłonie w gotowości ale w głowie zamglony zarys, uczucie które ma budzić praca, emocje jakie ma wywoływać i lekka frustracja co to ma być, jak ma wyglądać? Nie zniechęcając się zaczynamy podejmować jakieś nieudolne próby i powoli pomysł nabiera konturów. Zostaje mu nadana forma, kolor i wygląd zewnętrzny. Po paru godzinach siedzimy i podziwiamy swoje dzieło. Idealnie gdy uda się skończyć tego samego dnia, w końcu jesteśmy ambitni i dzieło musi być wykonane jakąś skomplikowaną techniką albo całkiem nową, którą dopiero co poznaliśmy a która nas zaciekawiła :) Ach ta artystyczna dusza.... wciąż głodna...  głodna jak gromadka małych świeżo powstałych pajączków czekających na Halloween ;>





 Pajączki zostały już wysłane do Galerii pod Elfami by wkomponować się w przeróżne Halloween'owe kreacje, ale jeżeli macie ochotę możemy stworzyć jakąś pajęczą rodzinkę specjalnie dla was :D


piątek, 4 października 2013

Droga z przeszkodami czyli "cięzki żywot rzemieślnika"


Zapewne wszystkim Rzemieślnikom i twórcom rękodzieła zdarza się napotykać najróżniejsze przeszkody, ot chociażby brak elementu potrzebnego do wykończenia swojego dzieła, przez zepsuty aparat co utrudnia eksponowanie zdjęć o zrobieniu nie wspominając, jak i poważniejsze  problemy, gdy chce się np. założyć firmę w tej dziedzinie, wystawić towar na sprzedaż, zorganizować stoisko. Ta cała logistyka czasem sprawia, że człowiek zastanawia się czy na pewno zmierza w dobrym kierunku i czy to w ogóle ma sens. Nie wspomnę już o naszej rodzimej biurokracji, którą wszyscy dobrze znamy. Ten element wymownie przemilczę :)
Przyznamy, że taka forma zarobku związanego z własnym hobby jest naprawdę ciężkim kawałkiem chleba, i że nawet 2 osoby to mało gdy przychodzi do produkowania "cudów", managerowania, pozyskiwania nowych klientów i sprzedaży bezpośredniej. Zawód rzemieślnika artysty jest chyba jednym z najtrudniejszych naszym zdaniem i niekiedy wymaga tez bardzo dużej siły fizycznej - wszystko zależy od wybranej profesji oczywiście. Ale ale... do czego zmierzamy?
Otóż do tego , że pomimo tych wszystkich przeszkód jest to zajęcie, które przynosi tak wielką wewnętrzną radość i zadowolenie z siebie, z posiadanych przez siebie umiejętności, z możliwości dania upustu swojej wyobraźni, że problemy te nikną i jakimś dziwnym sposobem stają się na  mało zauważalne. Nie powiemy "mało istotne" gdyż istotne są i to bardzo i są kluczowym czynnikiem sukcesu.  Ale gdy dzieło nabywa TEN KTOŚ, ten kto docenia, kto na sam widok wszystkich tych rzeczy promienieje, Kto gdy zobaczy właśnie "TO" i od razu wie, że to "TO" czeka właśnie na niego i szczęśliwy odchodzi ze swoim nowym artystycznym nabytkiem, wtedy właśnie najbardziej odczuwalny jest sens swojego działania i dla Tych właśnie ludzi warto tworzyć i się nie poddawać!
Dziękujemy tym wszystkim, którzy nas wspierali i dalej wspierają :D

Na zakończenie tego postu zdjęcie pierwszej przez nas stworzonej torby z filcu :D



Rozwijamy dalej nasze umiejętności, uczymy się stale i ulepszamy nasze produkty po to by służyły wam nie jeden sezon a lata!!! Jesteśmy tu dla Was!!! :D

wtorek, 27 sierpnia 2013

Kram na Zgorzelcu

Bing Bang! Stać bo strzelam!!!

Po pracowitym weekendzie w Zgorzelcu, wracamy powoli fizycznie i mentalnie do XXI wieku. Zrzucając rzeczy potykam się o jakże piekielne ustrojstwo laptopem zwane i zaczynamy ogarniać ten bałagan. Zdjęcia obrobić, zrzucić... a może na odwrót... nieważne...
Zderzenie z rzeczywistością jak zwykle jest lekko bolesne, zwłaszcza, że weekend był piękny i słoneczny. Te całe dwa dni w przepięknej klimatycznej atmosferze sprawiły, że powrót do Wrocławia odczułyśmy jakbyśmy przyjechały do Ankh-Morpork z cyklu Świat Dysku Terrego Pratchetta... Jedyną różnicą jest tu brak Toy Toy'i, których tu może nie będę opisywać, wszak to zupełnie inny świat z sobie tylko znaną cywilizacją.
Nasz skromny kramik znajdował się w części historycznej gdzie odbywały się pokazy i warsztaty różnych rzemiosł. Po jednej stronie za sąsiadkę miałyśmy bardzo miłą koronczarkę tworzącą cudowne koronki klockowe, a po drugiej pszczelarza udzielającego warsztatów z tworzenia świec z wosku i panią z osprzętem do lepienia z gliny jak to dawniej bywało. Żeby nie było, zabrałyśmy ze sobą nasz "frywolny osprzęt" i pokazywałyśmy ludziom jak się tworzy koronkę frywolitkową na czółenkach. Jakże byłyśmy zdumione, gdy wykańczając jedną bransoletkę pewna Niemka, która przyglądała się produkcji od razu ją kupiła :)
Co tu dużo pisać, może zdjęcia oddadzą choć trochę tego co sprawiło, że ten czas choć w pracy, sprawił że odpoczęłyśmy psychicznie i wróciłyśmy z uśmiechami na twarzach :D
ann przy pracy :P

evv przy pracy :P

Taki mały lans na kramie :D
Laleczka w klimacie iście z horroru

Rzemieślnicy

 
Początek między epokami - czyli przygotowania w stroju "prawie" historycznym :D


;)


Do usłyszenia drodzy czytelnicy!!!!







czwartek, 15 sierpnia 2013

Dość FRYWOLNY komiks




  Ostatnio panuje u nas cisza, zarówno na blogu jak i na facebooku, ale bynajmniej nie dlatego, że mamy wakacje i siedzimy na trawce rozkoszując się słoneczkiem i popijając drinki z palemką....ach...rozmarzyłam się... Wróćmy na ziemię ;)  Nie owijając w bawełnę, siedzimy w zaciszu pracowni i tworzymy. Tworzymy różne cuda i porządkujemy, szykujemy i ulepszamy nasze ruchome stoisko. Niebawem kolejny wyjazd, tym razem na Jakuby, które odbęda się w Zgorzelcu. Bardzo Was wszystkich serdecznie zapraszamy, miło nam będzie się z wami spotkać osobiście a nie tylko wirtualnie :)
Nasze stoisko jak zawsze będzie dość nietypowe, znów zderzą się dwie epoki, tym razem XXI wiek połączymy z XVII wieczną Polską, pełną sarmackiego kunsztu z nutką lekkiej kozackiej arogancjii :D
Cóż więcej mogę powiedzieć, na pewno po tej imprezie umieścimy kilka co ciekawszych zdjęć.
A teraz, żebyście nie czuli się zawiedzeni, wrzucamy Wam do poczytania komiks o nas, który stale jest na czasie gdyż tak właśnie wygląda u nas proces twórczy! :D

wtorek, 30 lipca 2013

Frywolitka - nasza pasja

A czym dokładnie jest ta tajemnicza FRYWOLITKA? Nazwa pochodzi z łacińskiego fryvolus co oznacza: kruchy, delikatny, nietrwały. Dla nas jest to po prostu frywolna nitka :)


 
Otóż dawno dawno temu, zahaczając o starożytny Egipt i dawne Chiny, w życiu prostego człeka pojawiła się zwana obecnie Koronka Frywolitkowa składającą się głównie z pętelek i supełków. Jak ją wcześniej zwano tego Wam nie powiem, gdyż dzieje to tak dawne, iż zapisy  tych czasów się nie zachowały, a nawet gdyby to mało kto wdawałby się w fonetyczne rozszyfrowywanie wyrazu "frywolitka" pośród hieroglifów i chińskich znaków.
A było to tak, z początku techniki tej używali prości rybacy, dla których mocny splot sieci oznaczał udany połów a co za tym idzie posiłek. Było to ponad 2000 lat temu gdzie za pomocą dużych "czółenek" spłatali oni ciężką linę w sieć rybacką. Przez wieki używali tej sprawdzonej techniki, aż powoli zaczęła ona ewoluować i znajdować zastosowanie w innych dziedzinach. Tak oto rybacy przekazali swoją wiedzę tkaczom, którzy dostosowali wielkość narzędzi do cieńszych i delikatniejszych nici, z których powstawały subtelne koronki naszywane później na stroje z satyny i aksamitu.
 Wykonywanie koronki frywolitkowej miało swój rozkwit w Europie XVII wieku, kiedy to szlachetnie urodzone damy chętnie spędzały dnie splatając nici za pomocą pięknie zdobionych czółenek. Co ciekawe w tamtych czasach w modzie było portretowanie się z czółenkami wysadzanymi drogocennymi klejnotami.
Do Polski standardowo jak wszystko z zachodu technika ta dotarła dopiero w XVIII wieku i pozostała do dziś.
 Obecnie używamy jej do rozmaitych rzeczy. Można z niej tworzyć ubrania, wszelkiego rodzaju dodatki do strojów, biżuterię, obrazy, i w ogóle co tylko wyobraźnia podpowie, a wiadomo przecież, że wyobraźnia jest nieograniczona. :)

Dość opisowa jest ta część bloga ale w końcu warto wiedzieć co nieco o historii techniki, z której się tworzy, czyż nie? ;)






czwartek, 18 kwietnia 2013

Witamy :)

Na początku był chaos.... i frywolitka :)
Zaczęło się zupełnie niewinnie, z miłości do rękodzieła. Najpierw były szkice, malarstwo, komiksy, szydełko, łańcuszki na palcach, pierwsze nieudane próby krawieckie, później już bardziej udane a potem pojawiła się frywolitka. Z początku dość niepewnie i z lekką obawą zaczęła powoli uzależniać nas od siebie pchając w stronę coraz to bardziej skomplikowanych technik koronki klockowej, witraży i rozmaitych metod tworzenia biżuterii.
Ta cała droga uświadomiła nam, że tworzenie jest częścią Nas, sposobem wyrażania siebie i jest nierozerwalnie złączone z naszym życiem. Można by powiedzieć, że nie umiemy żyć bez namalowania buźki lub kwiatka na zaparowanej szybie, bez ulepienia z ciasta ciasteczek w najróżniejszym kształcie, bez finezyjnych tortów dla najbliższych, po prostu bez SZTUKI w jej szeroko pojętym znaczeniu.
Jesteśmy tu po to by podzielić się z wami naszą wiedzą i umiejętnościami, by wymienić się doświadczeniem i poznać dużo nowych ludzi i technik.
Zostańcie z nami! ;)